Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A że z obu stron nadchodziły siły sobie nieprzyjazne, a o miejsce było trudno, rodziły się z tego kłótnie, bójki i wśród wymysłów odzywały się strzały co chwila.
Przy pałacach, które Hetmanowie zajmować mieli, na Antokolu u Sapiehów, około kardynalij Radziwiłłów, straże jaki taki porządek utrzymywały, ale po kątach, porządkował kto chciał i burzył kto mógł. Przez ulicę przeciągnąć było trudno jednym i drugim bez porywania się do siebie.
Z tego co się widywało w samem jądrze miasta, można wnosić, co się działo po za niem na przedmieściach i po obozowiskach, na juryzdyce Radziwiłłów Snipiszkach, na Antokolu, około biskupiej rezydencyi.
Tu brama żadna w biały dzień się nie otwierała bez parlamentowania, a przybywający wykazywać się musiał kim był i z czem jechał.
Kościoły nawet, do których przystępu Massalski Radziwiłłowskim ludziom bronił, strzeżone były lub pozamykane.
Nie mniej zakonnicy, których stosunki dawne łączyły z rodzinami pańskiemi, pod pozorem autonomji zakonnej, swobodniej sobie poczynały, dając przytułek dobroczyńcom i przyjaciołom.
Tołoczkę pani hetmanowa wyprawiła na Antokol przodem, zleciwszy mu, ażeby zawczasu w położeniu się rozpatrzył i dla niej pozbierał wszystko co mogło je rozjaśnić.
Nie był rotmistrz obcym w Wilnie, znał je jak każdy Litwin, ale dawno tu nie bywał i krótko za-