Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 026.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, ale się znalazł i drugi również podpisany — rzekł minister.
— Ja nic nie wiem o tym drugim — odparł król poważniejąc — nic a nic.
— Podpis nie ulega wątpliwości — potwierdził Brühl.
Zamyślił się król.
— Ty wiesz jak ja je podpisuję — rzekł naiwnie. Przynosisz mi je, składają się oto tu, na stole, ja zrana biorę się do tej nieznośnej mi pańszczyzny. Czasem pięćdziesiąt razy każesz mi się podpisywać.
— Są to nieodstępne od panowania troski — wtrącił Brühl z użaleniem.
— Obowiązki! obowiązki! — dodał August serjo — Po śniadaniu mojem, siadam i z kolei kładę na każdym arkuszu imię swoje. Nie czytam ich, nie patrzę, bo ufam tobie, mógłbym na siebie wyrok podpisać — wierz mi.
Brühl się w piersi uderzył.
— Na mnie W. K. Mość, na starego sługę swojego spuścić się możesz bezpiecznie.
— I spuszczam — dodał August. — Któż to wie, jak się dostał na stół ten przywilej.
— N. Panie — zniżając głos rzekł minister — ludzie obwiniają o to Beringa!!
— Ale on też jest moim starym, wiernym sługą! — przerwał król zapominając się, że na równi go nawet stawił z Brühlem i mógł obrazić. W tejże chwili obawa go przejęła i podniósł się biorąc ministra w swoje objęcia — Brühl, rozstrzygnij to jak chcesz, na ciebie to zdaję.
Minister ruszył ramionami.
— Książe Kanclerz zapieczętuje oba — dodał ży-