Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 015.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

neckich, dwór przypominający Wersalski, króla, który chadzał cały w brylantach...
August III powracając nie powinien był zastać tego, co przed nim tajono. Przez cały ciąg wojny, król wiedział tylko o powodzeniach, nie słyszał o klęskach, nie wierzył w nie. Gdy niespokojny czasem zapytał Brühla znienacka.
— Mamyż pieniądze.
Minister z oburzeniem odpychał posądzenie samo, iżby ich mogło zabraknąć. I mógł na to zapytanie „mamy“ nie kłamiąc zaręczyć, że je mieli, bo jego skarbca nawet wojna siedmioletnia wyczerpnąć nie mogła. Brühl miał pieniądze. Opłacano mu, każdy urząd koronny i litewski, każdy przywilej, który król podpisał, każdą łaskę, każde żądanie spełnione. Brał pieniądze od przyjaciół i od swych wrogów, którzy równie jak pierwsi opłacać mu się byli zmuszeni.
Niekiedy tylko kamerdyner królewski naśladując Brühla, rano nim nadszedł minister podsunął coś N. Panu do podpisu — i August II, paląc fajkę, z uśmiechem dziecka, które figiel płata, zamaszysto kładł na nim swe imię — grożąc na nosie...
Składano na faworyta kruka, że on te arkusze przekradał.
Brühl tak jak się osiedlił w Saksonii, umiał zakorzenić się w Polsce, wywieść od Brühlów z Ocieszyna, i syna uczynić polakiem, starostą i generałem wojsk Rzeczypospolitej.
Nigdy cynizm nie rozpościerał się zuchwalej na wysokiem i na widok całego świata wystawionem stanowisku.
W przededniu gdy się wygnanie polskie skończyć