Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 175.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
171

męt więc był wielki zawsze, a coraz nowe twarze i nowi ludzie których lubił widziéć xiądz dziekan, przykrzyli się Wielicy. Częściéj więc nie mogąc przystać ani do Szambelana, ani do Referendarza, pan Joachim szedł do starego Żelizy i tam po kilka godzin przepędzał, niekiedy zajrzał do Malutkiewicza, choć tam zawsze prawie słuchać potrzeba było Seneki, co się w końcu przejadło.
Spokój starca, jego łagodność, pewność że się go znajdzie takim jutro jakim się porzuciło wczoraj, co z ludźmi rzadko się trafia, czyniły towarzystwo jego miłem dla Wielicy.
Umysł jego był dowodem jak jedna xięga boża lepiéj kształci i wypełnia człowieka od ludzkich tysiąca; Wielica czytał niezmiernie wiele, badał i rzucał się na wszystkie strony, starzec ów oprócz Pisma Świętego i żywotów oprócz kilku xiąg pobożnych, nic prawie nie znał — przecież widział jaśniéj, sądził bezpieczniéj i w obec niego pan Joachim czuł się