Ta strona została uwierzytelniona.
XVIII.
I sił w ostatku zabrakło; te udawane namiętności jak prawdziwe pożerają człowieka, nie można bezkarnie przechodzić przez ognie i chłodnym pozostać. Sama walka, szyderstwo, niepewność chleba jutrzejszego, nędza malowana i szychem strojna, łamią powoli najtwardszą duszę i ciało... uczułem i ja w końcu że daléj śmiercią przypłacić przyjdzie twardą pracę któréj nikt wkoło nie widział i nie rozumiał. Nie miałem obojętności pana Jacka, jego wesołéj rezygnacji i codzień obrzydliwszą stawała się dla mnie scena, która naigrawała się wewnętrznéj boleści złamanego życia. Postanowiłem opuścić teatr,