Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 292.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przewidzieć jednak było można, iż wkrótce zbliży się do Sonki, która wszystko gotową była przebaczyć jemu, ale nie Witoldowi. Zadna odgróżka i przechwałka z ust jej nie wyszła, milczała poważna i smutna, ale patrząc na nią, można było odgadnąć, że na dnie duszy gromadzą się zasoby siły, do nowej walki z nieprzyjacioły, z życiem, ze światem...
Los dwu synów był w jej rękach i na zranionem sercu.


KONIEC TOMU PIERWSZEGO.