Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 291.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

królowa powróciła do Krakowa i o wyprawieniu na Litwę mowy nie było, wstrzymał się książe od ostatecznych kroków, widząc, że Sonka znajdzie w Polsce obrońców i środki oczyszczenia się od potwarzy.
Poprzestał więc na tem, że Szczukowskie obie na dworze księżnej Julianny zatrzymał, a sam usprawiedliwiał swe wystąpienie tem, iż mu Strasz z Białaczowa przyniósł te powieści o życiu na Wawelu i imiona winowajców. Cebulka i Małdrzyk imię Strasza powtarzali, na niego zwalając wszelką winę.
Przewidzieć już było można zwycięztwo królowej, po za którą stały panie jej dworu, urzędnicy, małżonki senatorów i grono ludzi, powszechnie szanowanych... W jesieni, dziecię boleści, przyszedł na świat drugi syn Kaźmirz, którego biskup krakowski Zbyszek, w ciszy i bez owych uroczystości jakie chrzcinom pierworodnego towarzyszyły, ochrzcił na Wawelu.
Oczekiwano tylko przyjścia do zdrowia i sił królowej, aby ona wraz z obrońcami swemi stanąć mogła przed najdostojniejszemi panami radą i przysięgą zmyć z siebie potwarz niepoczciwą.
Jagiełło nie pokazał się w Krakowie, sromał swej lekkomyślności, gniew jego zmienił się w żal i zgryzotę sumienia. Nie chciał się uznać, ale czuł się winnym. Truło mu to życia ostatek. Zakopywał się w lasach, unikał ludzi.