Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 270.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i królowi nie dopuszczą, samego siebie okryć sromem.
Dniało już, gdy Zbigniew z Brzezia wyszedł smutny od królowej, którą Femka zmusiła pójść na spoczynek. Lecz trwał on krótko, Sonka nie chciała dłużej bawić w miejscu, gdzie ją spotkało nieszczęście takie i domagała się, aby natychmiast jechać do Medyki.
Litościwy i wyrozumiały marszałek zastosował się do tej woli. Zmniejszony dwór połączył się z pocztem Zbigniewa i w milczeniu ruszył ku Medyce.
Królowa przybywszy tu, powtórzyła marszałkowi, iż dopóty tu mieszkać będzie, dopóki się z królem nie zobaczy. Jagiełło miał wkrótce nadciągnąć, lecz można było przewidzieć, iż zechce spotkania z żoną uniknąć i od Medyki, dowiedziawszy się o niej, zawróci.
Radził więc marszałek, aby raczej szukać Jagiełły gdzieindziej. Królowa zgodzić się na to nie chciała.
Dano wreszcie wiedzieć, że król przybywa. Marszałek zmuszonym był wyjechać na jego spotkanie.
Zostawiony sam sobie Jagiełło przez ten czas cały, dręczył się i tem co uczynił i tem co dalej pozostawało do czynienia. Potrzebował rady, której nikt mu dać nie mógł.
Sumienie go gryzło i jak wielu słabych lu-