Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 264.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

blada od gniewu wystąpiła naprzeciw Siemiona. Napad ten był dla niej niezrozumiały.
— Co to ma znaczyć? — zawołała z powagą królewską — jak śmiesz gwałt taki czynić pod moim bokiem?
Słów jej nie stawało. Siemion wyprostowany stał przed nią, nawet się nie pokłoniwszy.
— Rozkaz mam króla Jagiełły i pana mego wielkiego kniazia, abym komorników waszych i dwie dziewki Szczukowskie uwięził.
Siłą, mocą a wziąć je muszę.
Rozdzierające krzyki dały się słyszeć z drugiej izby... Sonka drżąca, nieporuszona, blada, szukała oczyma Femki, dworu swojego rozproszonego... Nikogo nie było. Z sieni tylko dochodziły wrzaski, wśród których rozpoznawała głosy Wawrzyna, Pietrasza, Kraski, krępowanych i mordowanych przez Litwinów.
Użycie tych ludzi, naprowadziło ją na myśl, że Witold był sprawcą tego i że na nią wymierzoną została ta napaść.
Z dumą pańską spojrzała na Siemiona szydersko...
— Zapewne i mnie przyszedłeś wziąć w niewolę — zawołała — no, to zabieraj i mnie z niemi.
Siemion potrząsnął głową.
— Szczukowskie mnie wydacie — dodał. — Komorników kazano mi oddać do więzienia i pod straż...