Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ostatniego dnia sypnęły się pożegnalne dary w koniach, misach, futrach i kosztownych tkaninach. Król rzymski niecierpliwy spieszyć musiał do domu, do dalszej walki z Czechami, do obmyślania obrony przeciw Turkom, do szukania pieniędzy, które w ręku jego topniały.
Po Spiżu założonym Jagielle, gotów był nowy jaki ziemi kawał dać zastawą, byle dostać tych grzywien, któremi rozrzutnie szafował. Krzyżacy wahali się z pożyczką.
Najdłużej z obcych książąt pozostał w Krakowie bawarski Ludwik; a gdy przeprowadzany przez Jagiełłę za bramy miejskie, miał się już z nim rozstać, obrócił się ku niemu schylając głowę.
— Zaprawdę — zawołał z uśmiechem — słyszałem o was i nasłuchałem się wiele, ale com oczyma widział własnemi, przeszło czegom oczekiwał.
Wrócił Jagiełło spoczywać...
— Sonko — odezwał się wdziewając swój kożuch stary z wielką radością, iż dawne życie miał rozpocząć. — Sonko, radą jesteś?
— Królu mój! szczęśliwąś mnie uczynił, Bóg niech płaci; patrz tylko, aby mojego i twojego szczęścia Witold nie zamącił!!