Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 181.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieży co już z nimi stała na równi. Jak drogi łańcuch klejnotami sadzony, wydawał się ten stół i inne mnogie, przy których wszystkiemi językami świata rozmawiano...
Uczta właśnie była w połowie, a umysły biesiadujących poczynały rozgrzewać się w rozmowie ocierając o siebie... i kubki wychylane dodawały myślom śmiałości i słowom, gdy drzwi jedne z sieni wprost do Laskowca wiodące nachyliły się i Jadwiga w nich ukazała, wśród tych różowych twarzy i ożywionych ludzi, jak widmo blada i smutna.
Jagiełło postrzegł i skinął na nią z jednej, Sonka z drugiej strony, córka przystąpiła do ojca. Naówczas stary to dziecię swe królom ukazując i panom duchownym je polecał... Zygmunt, najzepsutszy i najrozspustniejszy z ludzi, równie jak żona jego Barbara była z niewiast najbezwstydniejszą, zmierzył oczyma lubieżnika tego wyrostka, ale żałobny smutek sieroty podobać mu się nie mógł... Spoglądali inni z ciekawością. Musiała Jadwiga iść i znieść pogłaskanie po twarzy rzymskiej królowej, i wejrzenie surowe macochy, za które wypłaciła się dumnem...
To zjawienie się jej w Laskowcu, nie trwało długo; gwar i wrzawa, kręcenie się sług przynoszących coraz nowe misy przystrojone piórami ptaków, okryte wymyślnemi ozdoby, nie dozwa-