Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śliwego Korybuta, który z niczem z Czech powracał, gdzie wrzało i paliło się wojną.
Cebulka przyjechał wioząc do króla listy, a do królowej słówne rozkazy.
Naówczas Sonka wezwała krakowskiego biskupa do siebie, i opowiedziała mu, czego po niej wymagano.
Biskup wysłuchał, okazując pewien niepokój i sądząc, że królowa zażąda od niego, aby i on Witoldowi dopomagał.
— Nie mogę w sumieniu mem uczynić tego — rzekł — bym przeciw dobru pana mego, przeciw przekonaniu własnemu głos zabierał.
— Ani ja też tego nie uczynię — odezwała się Sonka — a dlategom uwiadomić was o tem chciała, iż czuję, że mnie o służenie wujowi posądzacie...
Tak-li jest?
Biskup potwierdził milczeniem.
— Niesłusznie byście mnie obwiniali — dodała. — Ani w tej, ni w żadnej innej sprawie, przeciw dobru męża mego i kraju mojego nie stanę... Szanuję wuja, lecz posłuszną mu być, ani służką jego i niewolnicą nie mogę i nie chcę.
Oleśnicki z radością to usłyszawszy, pokłonił się jej.
— Wytrwaj, miłościwa pani! — rzekł krótko.
Cebulka powrócił z niczem, lecz od tej chwili biskup inaczej patrzał na królowę i większe dla