Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrażenia. Świeżość rozkwitniętego zaledwie wiosennego pączka.
Szła po za księżną, wcale niezmięszana, śmiało, z dumnie podniesioną główką, patrząc na Zbigniewa, jak gdyby powiedzieć chciała — Oto mnie masz! patrz! nie jestżem godną być królową waszą?
Oleśnicki, który powstał i nizkim pokłonem witał Juliannę, nie okazał zbytniej ciekawości.
Cztery panny służebne, które towarzyszyły księżnie zostały zdala u progu, skromnie stojąc z rękami na piersiach założonemi. Wszystkie one były młodziuchne i dobrane złośliwie pomiędzy najpiękniejszemi, postrojone, aby trochę piękność Sonki przygasiły. Pomysł ten księżnej nie powiódł się, gdyż księżniczka była z nich wszystkich najurodziwszą...
Witold stojący z boku, śledził na twarzy duchownego wrażenie, jakie na nim uczyni dziewczę. Tymczasem księżna, głosem swym suchym i ostrym, wedle zwyczaju, zaczęła rozpytywać o zdrowie Jagiełły, i naumyślnie czy przypadkiem, zagadnęła też o młodę królewnę Jadwigę, córkę króla.
Zbyszek na ruskie pytanie, musiał odpowiadać po polsku, ale tu wiele nie zależało na słowach, które znaczenia nie miały, przypatrywano się sobie z obu stron, a Oleśnickiego uderzyć było powinno, jak zuchwale, niemal bez zarumienienia