Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 056.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze i wymową, i upornem staniem przy swojem.
Największą miał obawę o Zbyszka z Oleśnicy, który od czasu jak mu pod Grunwaldem życie ocalił, ulubieńcem się stał, a z ulubieńca groził być panem. Temu nie kosztowało nic prawdę powiedzieć choć przykrą królowi, żadnej słabości jego nie uległ nigdy, wyrzucał mu ją w oczy, i zyskać się nie dawał niczem.
Jagiełło się na niego często pogniewał, odprawiał nadąsany, lecz wkrótce potem przywoływał i przepraszał.
Zarzucano królowi słabość, w istocie nie miał on potęgi i energii Witoldowej, lecz serce chrześciańskie, zdolne pokrzywdzonego prosić o przebaczenie, i błąd swój wyznać.
Tej cnoty dał był Jagiełło dowód, gdy porywczo z Krakowa do Poznania przesadzonego biskupa Piotra Wysza, pod dozorem osłabionych władz, na łożu śmiertelnem jechał sam o zapomnienie winy prosić.
Im powolniejszym był król, tem ludzie tacy, jak Zbigniew z Oleśnicy, większą nad nim brali przewagę.
Przybywszy do Krakowa Jagiełło, niecierpliwy, posłał zaraz na probostwo Św. Floryana, po Zbigniewa...
Był to już w oczach wszystkich przyszły biskup krakowski, choć dotąd stolicę tę Wojciech