Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 278.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobie szlachtę całą niemal, bo wszystkim już się przewaga duchownych naprzykrzyła, którzy sami nad nami panować chcą.
Gdy to mówili, młody Sławicz, sługa księcia Ziemowita, którego w sprawie tej wysłano do biskupa Zbyszka, powrócił, z twarzą przeciągniętą.
— Mówiłeś biskupowi — począł natychmiast Ziemowit — że my prawa naszego nie zrzeczemy się?
— Wedle rozkazu miłości waszych, sprawiłem poselstwo — odparł Sławicz — ale mi się nie powiodło?
— Jakto? — zagadnęli razem Semko i Bolko.
— Biskup przy swoim obstaje — rzekł Sławicz. — I tak jako okazując stary statut Kaźmirzowski zwyciężył raz, znowu mi tym samym statutem dowiódł, że arcybiskup, lub najstarszy po nim z biskupów, nietylko po prawicy króla zasiadać ma prawo, ale na takim samym tronie jak król i na równi z nim króluje... Jeden mieczem, drugi krzyżem władając narodem. A prawdą jest, że na pierwszej karcie statutu namalowany król i arcybiskup na równych tronach dwu, reszta zaś poniżej...
Ziemowit stał milczący...
— A któż to malował? — spytał po chwili — taki klecha jak i oni! Nie dziw, że swojego