Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rządom królestwa tak rozległego. Potrzeba mu będzie dodać opiekunów i radzców... zważcie ile to obudzi współzawodnictw, zazdrości, niechęci?
W ślad za Ostrorogiem, począł Mielsztyńskich pokrewny, Jan z Górki.
— Dobijaliśmy się wiekami praw nam przysługujących, swobód, za które ojcowie nasi krew przelewali... Mamy prawo dopominać się ich potwierdzenia; małoletni król, choćby nam je zaręczył, nie będzie to mieć wagi żadnej. Może doszedłszy do lat odwołać i rzucić nam w oczy, że nie miał prawa się wiązać... A zechcemy czekać z potwierdzeniem pełnoletności, któż nam zaręczy, że nie odmówi??
Oleśnicki był rozprawom tym, nie po raz pierwszy w ciągu tych dni powtarzającym się, przytomnym. Przypomniał koronacyą Kaźmirzową.
— Rzecz niebezprzykładna, ukoronowania małoletniego — rzekł. — Sama wdzięczność matki i syna nie dopuści, aby nas zawieść mógł. Czuwać nad nim będziemy, wpoić potrafimy mu wierność zobowiązaniom. Przypomnijcie łagodność i dobroć ojca, którą on po nim odziedziczy.
Stał za biskupem kapelan jego młody, któremu Oleśnicki słowo jakieś szepnął do ucha, a ten natychmiast wyszedł.