Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zywających się z powątpiewaniem, czego Oleśnicki nie ukrywał przed królową.
Czem tylko pozyskać sobie zdołała Sonka ludzi, o których wiedziała, że przeciwni być mogli, nie zaniedbała nic. Sypała obietnicami i podarkami, lecz niewszędzie mogły one, pozyskać tych, którzy o kraju nie o sobie myśleli.
Zbliżał się dzień św. Jakuba...
W piątek biskup z radą senatorów, której królowa z synami zdala była przytomną, uroczyście na zamku przyjmował posłów Zygmunta i hospodara multańskiego. Naradził się on pierwej z nimi i wpoił w nich to, że powinni byli głośno się oświadczyć, iż życzą jaknajprędszego wyboru starszego Jagiełły syna.
Poselstwa przygotowywały przytomnych panów, do głosowania w tejże myśli. Zaledwie odeszli mołdawscy posłowie i królowa się oddaliła, gdy wśród zasiadających panów poczęły się odzywać nieśmiało zarzuty przeciw temu pospiechowi, z jakim w sprawie koronacyi postępowano.
Ostroróg wojewoda poznański, poszlakowany o blizkie stosunki z Dersławem i Abrahamem Zbąskim, pierwszy zagaił sprawę drażliwą.
— Miłościwi panowie — rzekł, odwracając się od biskupa ku innym. — Czas jest rozważyć jeszcze, czy nie grzeszymy pośpiechem. Koronujecie pacholę. Dziesięcioletnie chłopię nie podoła