Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 210.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tej chwili ze wszystkich kościołów przy biciu w dzwony zaczęły wychodzić procesye z chorągwiami, długie szeregi zakonników, bractwa, cechy, pokutnicy... Ludność miejska cisnęła się także, i ogólny żal tak jak powszechna radość zaraźliwy, dał się czuć wszystkim. Przypominano sobie dobroć Jagiełły, jego zwycięztwa, pokój i swobodę panowania, a zapomniano wad i słabości człowieka...
Napróżno Strasz szukał tu sobie kogoś, z kimby mógł swą niechęć dla królewskiej rodziny podzielić, każdy ubolewał nad jej bólem i radby był go osłodzić.
W tydzień potem odprawił się pogrzeb królewski z całem przepychem i ceremoniałem zwyczajami uświęconym.
Wszyscy niemal polscy biskupi ze swym prymasem na czele, niezliczone zastępy duchowieństwa, zbiegły się dla oddania ostatniej posługi zgasłemu panu.
W licznym orszaku niewiast przybranych żałobnie, otoczona dworem, dwoje pacholąt spłakanych trzymając przy sobie, stała przez cały czas smutnego obrzędu królowa, lejąc łzy ciche, na oczach zgromadzonych panów i mnogiego ludu, obudzając współczucie powszechne.
Mistrz Paweł z Zatora, wyszedł na kazalnicę, polską mową, wszystkim zrozumiałą i dostępną, poruszając serca całego ludu. Żądała tego po nim