Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem my Piastowi przygotujemy ludzi, okrzykniemy go, i ukoronujemy...
Wszystko to Dersławowi teraz, gdy on sam to wymyślił, zdawało się łatwem, jak gdyby już kraj cały miał w ręku.
Kuropatwa a nawet Strasz inaczej się zapatrywali na to, ale wiedzieli, że z Dersławem rozprawiać było próżno. Upewnić się, iż pójdzie z nimi, naznaczyć mu bodaj najtrudniejszą rzecz do spełnienia, starczyło. Zagrzany mógł być pożytecznym, lecz pokierować nim musiał ktoś inny... Za to najszaleńszy poryw, pewnie on najlepiej mógł dokonać.
Strasz z Kuropatwą podzielili między siebie roboty i pierwszy z nich, jako lepiej obeznany z Krakowem, miał się tam udać potajemnie, dla namawiania do zjazdu, na którym i Małopolanie znajdować się musieli, drugi obowiązał się jechać do sędziego poznańskiego i wojewody Ostroroga, aby ich pobudzić do działania...
Zjazd musiał nastąpić jak najrychlej... zwołanym być nagle i odprawionym tak spiesznie, aby przeciwnicy udziału w nim wziąć nie mieli czasu.
Tegoż dnia Strasz niezmordowany, gdy szło o zemstę, którą żył i dyszał cały, wyruszył do Krakowa.
Spieszył tak, że nim powoli ciągnący pochód pogrzebowy dostał się do stolicy, on już go wy-