Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 173.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ców na dworze, wpoił w nią potrzebę nauki języków i oświaty w ogóle.
Z boleścią nieraz postrzegała, że Niemcy szczególniej z barbarzyństwa się polskiego wyśmiewali, chociaż u nich też nauka więcej rozpowszechnioną nie była i zamykała się w ciasnem kółku duchownych, kleryków, pisarzy kancelaryjnych i obcowaniem z nimi wykształceńszych magnatów.
Postawić synów swych na równi z ludźmi najoświeceńszymi owej epoki, i wogóle krzewić oświatę, której ogniskiem była żywo się rozwijająca akademia krakowska, stało się zadaniem ulubionem królowej, od chwili, gdy dzieci dorastać zaczęły.
Dobroduszna prostota Jagiełły, który musiał się ciągle posługiwać drugimi, wielu rzeczy nie będąc świadomym, budziła w niej pragnienie, aby Włodek i Kaźko samoistniejszymi być mogli.
Ponieważ wszelka ówczesna mądrość płynęła i zasadzała się na znajomości pisma świętego, a dotąd nie było przekładu jego na język polski, królowa pierwsza, dla siebie i synów z biblii słowiańskiej i czeskiej polskie tłumaczenie kazała przygotować.
Dla niej też wymowny ks. Paweł z Zatora rozpoczął co niedziela kazania miewać na Wawelu po polsku do ludu mnogiego, przysłuchującego się im z uniesieniem.
Gdy który z profesorów akademii potrzebował