Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 132.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jąc niewolą a obchodzenie się z nim brata, oburzał się przeciw niemu.
Od granicy szlachta witając, zabiegała mu drogę. Z Krakowa dano wiedzieć, że królowa Sonka, biskup Zbyszek, wojewodowie krakowski i sandomierski, kasztelan krakowski, marszałek wielki i innych dosyć panów, ciągną przeciw Jagielle, który na zapusty do Tura miał przybyć do Sopoty i tam z żoną i z nimi się spotkać.
Sonka wiozła z sobą dwu synaczków, dla których właśnie zjazd naznaczył był nauczyciela i nadzorcę, Wincentego Kota z Dębna, kustosza gnieźnieńskiego i szlachcica Piotra Ryterskiego.
W Sopocie zastał król wszystkich oczekujących już nań. Królowa z dziećmi zapłakana wyszła go witać. Starszyzna do nóg mu się kłaniała, biskup błogosławił i kropił wodą święconą, tłumy czapki podrzucały wywołując: Żywie!
Serce rosło staremu widząc jaka go tu miłość otaczała.
Nie przechwalała się z tem, ani nawet wspomniała królowa, jak niezmordowanie, przez cały czas niewoli nawoływała, prosiła, nagliła i przyspieszenie odsieczy. Świadczyli o tem inni, mówił biskup, gdy odeszła, świadcząc, że nie miała spoczynku, dopóki szlachty nie skłoniła, aby się zbroiła dla skutecznej obrony osoby i czci pana swego.
Jagiełło też czulszym się stał i powolniejszym