Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.


W niedzielę następną biskup wileński Maciej znowu w kaplicy na prędce przy królewskiej komnacie urządzonej odprawił mszę świętą.
Od owego piątku ani Świdrygiełło, ani Siemion Holszański na zamek nie zaglądali. Głucho było.
Wieści żadne ze dworca Gastoldowego nie dochodziły, a cisza ta dziwna, niecierpliwość Polaków i niepokój ich o pana zwiększała. Obawiano się, ażeby Świdrygiełło podstępem jakim, lub przemocą króla porwawszy, nie wysłał go na inny jaki zamek w głębi Litwy, i od dworu nie oddzielił. Nie odstępowali go na chwilę.
Przebąkiwano o tem, że do Krewa, albo do Nowogródka chcą Jagiełłę wysłać, a Andrzej z Tęczyna, Mężyk, Hincza i inni przemyśliwali jak się oprzeć gwałtowi. Nieco jednak rachowano na kniazia Siemiona.