Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w niewoli, że srom spadnie na Polskę całą jeżeli się nie ujmie za pana swego.
Szlachta łacno dająca się poruszyć, zjeżdżała się już kupkami po gródkach, odgrażając, krzycząc na senatorów, że mało o króla dbali, sami sobie przywłaszczając władzę.
Nie usypiała królowa...
Gdy się tu tak przygotowywano wrzawliwie stawać w obronie Jagiełły, i iść ławą, aby go odbić, w Wilnie stało coraz gorzej.
Trzymał Witold naówczas Podolskie zamki, do których Polska prawa miała i odebrać je potrzebowała. Na pierwszą wiadomość o zgonie księcia, nim ona doszła do Dowgierda starosty kamienieckiego, Polacy, przywabiwszy go do siebie, zmusili, że zamek im poddał. Inne też gródki podolskie, na których Litwini siedzieli, Smotrycz, Skałę, Czerwonogrod i przyległe ziemie odebrali Polacy.
Wygnany Dowgierd przybiegł ze skargą do Świdrygiełły.
Król o niczem jeszcze nie wiedział, gdy rozwścieczony odebranem doniesieniem, wpadł kniaź na zamek do niego, od progu krzycząc, że śmierć czeka Jagiełłę i wszystkich co z nim byli, jeżeli mu Podola natychmiast zwrócić nie każe.
Świdrygiełło pienił się z gniewu, przyskakując, lżąc króla, kajdany mu zapowiadając i męki.