Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

płynąć nigdy nie umiała, i wybuchami piętnowała wszystkie dni życia.
Więcej Rusin niż Litwin, obyczajem, językiem, wyznaniem (choć liczył się do kościoła rzymskiego urzędownie), Świdrygiełło miał w sobie spuściznę po tych kniaziach Rusi, którzy bez względu na związki rodzinne, na przysięgi i sojusze, dobijali się panowania bodaj morderstwy, gwałtami i zdradą.
Na Witoldzie, bracie jego Zygmuncie, na Korybucie, na innych litewskich książętach, wpływ cywilizacyi i stosunków z zachodem, łagodzący, uśmierzający, był widocznym. Odzywały się w nich stare prądy niekiedy, lecz zwyciężał obowiązek i poszanowanie prawa, choćby pozorne.
Świdrygiełło różnił się od nich wszystkich, jakby o sto lat spóźniony; był to człowiek prosty, dziki, namiętny, gbur wybuchający nieustannie i żadnego wrażenia nie umiejący pohamować...
Ale właśnie to co ludzi zachodu odłączało od niego, na Rusi i w Litwie mnogich mu jednało zwolenników. Zabijał wprawdzie w gniewie, rzucał się, mordował, ale za stołem, przy biesiadzie można z nim było pić za panbrat i bluzgać słowy. Ze zbójem tym, na pół dzicy bojarowie byli śmielsi, swobodniejsi, niż z innemi książęty... Czuli w nim swego starszego brata.
Wiedział z dawna Jagiełło, że Świdrygiełło