Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 043.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzo wiedzieć żąda. Zaniemógł nieco... przebolał wiele... niechby się te rany zabliźniły.
— Jabym za to więcej może niż on dziękował — przerwał król.
Pomyślał trochę i dorzucił.
— Idź no, spocznij sobie, a my radzić będziemy. Aż mi się dusza rwie.
Pilno było tak Jagielle, że po wyjściu Małdrzyka, natychmiast posłał po biskupa Zbigniewa, który mu towarzyszył, i po panów rady.
Między innemi, byli u jego boku w Lublinie, dwa jeszcze Oleśniccy, Dobek kasztelan wojnicki i Jan Głowacz marszałek, Jan Łaszko z Koniecpola, Wincenty z Szamotuł i Klemens Wątróbka ze Strzelec.
Gdy wchodzącemu biskupowi król spieszył dobrą zwiastować nowinę, z pierwszych słów jego przekonał się, że Zbyszek o wszystkiem już był zawiadomiony, jak zwykle.
— Cóż wy na to? — porywczo i spiesznie zapytał Jagiełło.
— Sprawa to dojrzałej wymagająca rozwagi — rzekł biskup poważnie. — Zgoda i zapomnienie uraz byłoby pożądanem, okazać nieufność i obawę nie jest dobrze, ale zdać się na łaskę Witolda i słowu jego zawierzyć, niebezpiecznie.
— Wiadomo to, waszej miłości — odezwał się Głowacz z Oleśnicy zwracając do króla — że