Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 025.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Witold przewidywać musiał i zbliżenie się Jagiełły do Sonki i nieubłaganą jej mściwość za krzywdę doznaną.
Wprzódy jeszcze nim Jagiełło dojechał do Krakowa, zjawił się tu tajemny poseł Witolda Jan z Czyżowa, Półkozic, syn sandomirskiego kasztelana, którego nikt posądzić nawet nie mógł, aby litewskie sprawy popierał.
U ochmistrza królowej Malskiego nic się nie domyślającego, wyprosił on sobie, aby się mógł pani swej pokłonić.
Trafiało się nieraz, iż ziemianie krakowscy pod niebytność króla, na zamek z czołobitnością a niekiedy z pod rkami przybywali. Przyjęła więc Sonka i Jana z Czyżowa.
Młody, zręczny, wymowny, umiał on dać poznać jej, że do niej w pewnem ważnem przybywa poselstwie. Odprawiwszy świadków do komory poblizkiej, kazała mu mówić królowa.
Poseł od tego począł, że się wyjawił od kogo był wyprawiony.
Usłyszawszy Witoldowe imię, pobladła Sonka i zadrżała, ale dumnie, wstrzymując się od okazania co doznała, mówić mu kazała.
Rzekł więc poseł — iż wielki książe posyłał go z pokojem i różczką oliwną, prosząc o pomoc i zgodę, a obiecując wzajem serce Jagiełły ku królowej nawrócić, nieszczęśliwym wieściom kłam