Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Witold miał gospodarzyć i spodziewał się słabego Jagiełłę z pomocą Zygmunta do powolności skłonić.
W wielkim strachu i niepokoju oczekiwała ztąd królowa wiadomości, całą swą ufność położywszy w biskupie Zbyszku.
Nie była tam przytomna osobą swą, ale najdostojniejsi z panów przyrzekli jej uroczyście, że Witolda do korony nie dopuszczą. Z ręki swej posłała Sonka ludzi, którzy na wszystko oko mieli, donosili jej co się działo — i czuwali...
Przyszło do skutku umówione w Łucku spotkanie, na które król rzymski z żoną Barbarą przybył w orszaku ogromnym Węgrów, Czechów i Niemców. Naprzeciw niemu wyjechał Witold i Jagiełło i wjazd mu uczyniono do miasta wspaniały... Biskupi, duchowieństwo obu obrządków, krzyże i relikwie, ludu tysiące wysypało się przeciw gościowi, który z wielką pychą a zuchwalstwem przyjmował te czci oznaki...
Nie bez przyczyny obawiała się królowa, aby dobrodusznego Jagiełły chytry Zygmunt i żona jego Barbara nie uplątali w swe siecie.
Chciał rzymski król z pomocą polskiego wołoską ziemię owładnąć i rozdzielić ją na dwie połowice, dla siebie i Władysława, ale się temu rozdrapaniu chrześcijańskiego państwa sprzeciwili Polacy.
Potem o soborze zagadał Zygmunt, szydząc bezwstydnie z duchowieństwa rzymskiego, czem