Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 016.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz obawiał się wymówek, a widział, że pożycie po tem przesileniu bolesnem, dawne powrócić nie mogło. Biskup nakłaniał go do powrotu, ociągał się Jagiełło.
Zawsze tym samym trybem, przenosząc się z miejsca na miejsce, z Wielkiej Polski na Mazowsze, w Sandomierskie, na Ruś, polował, naradzał się, często po małych miasteczkach, ze zwołanemi tam panami, Krakowa unikał; sprawy kraju były na rękach biskupa i rady.
Królowa, odosobnione wiodąca życie, wychowywała synów, i cierpliwie znosiła wdowieństwo swoje.
Przyrzeczenie biskupa, który miał wyjednać uwolnienie uwięzionych, nie rychło spełnionem być mogło... Innym, których trzymano nie w tak ciężkiem więzieniu, niewola była lżejszą, zapomniany nieco Hincza, już z barłogu swego na dnie wieży chęcińskiej nie powstawał... W pierwszych dniach pobytu zuchwalszy, rozdrażniony, starł się był ze starostą, który tem surowiej go trzymał, żadnej ulgi nie dając, i odgrażając się, że nie ujrzawszy światła bożego, zgnić tam i zdechnąć musi.
Głód, chłód i powietrze wilgotne, tęsknica i zwątpienie, zupełna niewiadomość o tem, co się na świecie działo i jaki był los królowej, w końcu złamały tak Hinczę, że już Boga tylko o śmierć prosił.