Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom trzeci 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stary padł na kolana, rozszlochał się.
— Ja nic nie wiem! mnie się w głowie pomieszało... Plotłem... winienem...
Komisarz się obruszył — i obracając do Dobka, prosił go, by się więcej nie odzywał. Dobek więc zamilkł i siadł. Z Wala wszakże nic wydobyć nie potrafili.
Ta nagła zmiana pomieszała szyki. Przepiórka, który miał czas na miejscu rzeczy wybadać, a z Walem nieraz o tem mówił, jął przed urzędem dowodzić, iż lochy pod starym zamkiem są nadzwyczajnej rozległości, że należy je wskroś przejść z końca w koniec szukając wnijść; dowodziłteż, że tajemnicze drzwi mogły być zamurowane... gdyż, wedle wszelkiego podobieństwa, przed przybyciem urzędu pan Dobek wiedzieć musiał co mu grozi i do tego się przygotował...
Przepiórka mówił, że ostatniej i przedostatniej nocy w zamku był ruch i krzątanina niezwyczajna.
Wszystko to jednak nie starczyło, dopókiby się owa skryta kaplica nie znalazła.
Scrutinium toczyło się tak dalej, obiecując długo się przeciągnąć.