Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom pierwszy 223.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ni Lassy słyszała ją chodzącą po pokoju... uderzyła nawet parę razy po klawiszach fortepianiku. Wielka jej Biblja leżała otwarta na księdze Hioba... ani kartki, ani pisma, ani znaku żadnego nie zostawiła po sobie.
W stajni śpiący furmani opowiadali, że słyszeli wprawdzie około północy tupanie kopyt końskich, ale przekonani, iż zmora konie dusiła, nie śmieli wyjść zobaczyć. Stary Paweł powiedział, iż jakby skrzypnięciem wrót został przebudzony, i że wkrótce potem, usnąć już nie mogąc, słyszał pianie pierwszych kogutów na folwarku, a niebawem i dnieć w okienku masztarni zaczęło...
Eljasz przypomniał sobie teraz, że mu w wigilję Laura dała znaczny podarek pieniężny (który on wziął w przekonaniu, iż mu chciała otwarcie grobów nagrodzić), i że powierzyła mu zamkniętą szkatułkę, prosząc, aby jej w żadnym razie nikomu nie oddawał, nic niej nie wspominał, dopókiby ona sama się o nią lub przez pismo nie zgłosiła. Eljasz nie dobrze zrozumiawszy o co chodziło, przyjął ten depozyt; teraz wyjaśniło mu się jego znaczenie, lecz zmilczał o nim nawet przed ojcem...
Pani Dobkowa stała w pośród tego gwaru i zamętu zapomniana przez wszystkich, prawie odepchnięta przez męża, rozgniewana do najwyższego stopnia. Splunęła wreszcie pogardliwie, i skinąwszy na rotmistrza poszła nazad na schody. Poręba jak stał w rannym stroju, powlókł się za nią.
— Niedołęgo! bałamucie jakiś! tupiąc nogą zakrzyczała Sabina: a cóż? co? ślicznie ci się udało?
— Djabliż ją mogli posądzić o to, że sama jedna ztąd szmirgnie...