Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom pierwszy 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brodzieju! ojcze! mnie ten kontusz naprowadza... Po co ci tam? biedy szukać...
Mówił cichusieńko... Dobek oczy trzymał spuszczone...
— No, już tam troskę o to zostaw mnie... a nie lękaj się.
Poklepał po ramieniu kłaniającego się nizko sługę...
— Zrób jak mówiłem, reszta moja rzecz... nie ma się czego obawiać... Ja wiem co robię...
Eljasz wyszedł milczący, lecz w duszy sobie mówił: — Żebyżeś ty wiedział, co robisz!