Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom pierwszy 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie... sklepiona... lecz jakby na mieszkanie urządzona. W lewym jej rogu był mały piecyk i kominek niezgrabny... w pośrodku stół dębowy na krzyżowych prostych nogach... jedno przy nim wysiedziane skórzane krzesło... Z boku stała szafa prosta... zczerniała i opylona.. w kącie od drzwi ogromna trumna z kłód drewnianych wyciosana, spojona żelaznemi klamrami, obok niej wieko podobne oparte o ścianę. W niej widać było wysłane łoże, poduszkę... pokrycie... Na półce w ścianie stały różne ubogie sprzęty, potrzebne człowiekowi niezbędnie do życia; garczki, miski... lichtarz... dzban z wodą i szklanka... W trumnie ze zwieszonemi z niej nogami wychudłemi, nagiemi, okrytemi bujnym włosem siwym, siedział starzec z niezmiernie długą rozpuszczoną białą brodą, która mu kolana okrywała... Na nich trzymał wsparte ręce kościste, których sustawy nabrzmiałe jak węzły, żyły wydęte, skóra pomarszczona... zgrzybiałości nosił piętno... Z pod odzieży grubej sukiennej, wyglądało ciało wyschłe bez koszuli... kości i skóra tylko... Z pośrodku ramion przygarbionych... wystawała głowa z wierzchu łysa, po bokach długiemi srebrnemi osłoniona włosami, z twarzą ascety lub derwisza... żółtym pargaminem ociągnięta.
Długie zamknięcie w tem podziemiu na wpół strawiło tego człowieka... był to żyjący trup tylko... Na czaszce i licu wszystkie kości rysowały się wyraźnie, oczy głęboko były wpadłe, a dwoje brwi rozrosłych, nasuniętych, osłaniało je niemal całkowicie... Dolna warga ust sina wisiała drżąca... Na obliczu nie było innego wyrazu oprócz ponurego, dzikiego, obojętnego zamyślenia.
Słysząc wchodzącego starzec, siedzący w trumnie