Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 237.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koniec teatru wzdychał, po zapuszczeniu zasłony wybiegł za kulisy, chcąc uprzedzić wszystkich, i nie znalazł tam nikogo... Laura właśnie uchodziła ciągnąc za sobą panią Lassy...
Na nieszczęście, była ona od bardzo dawna księciu znajoma... Pośpieszając za Laurą, miała tylko czas zapewnić starego, iż jutro go odwiedzi.
Z tą pociechą wrócił książę Andrzej do towarzystwa, uśmiechając się złośliwie ku tym, którzy szukali środków przybliżenia się do Pauliny. On swego już był pewien...
Późno całe towarzystwo dziękując księżnie za tak uroczy wieczór u niej spędzony, rozjechało się roznosząc o nim opowiadania po całem mieście.
Książę pojechał też do swych pałaców i ogrodów, które jemu się wydawały czarownemi, czasem i pobłażliwym cudzoziemcom sprawiały wrażenie czegoś bardzo szczególnego, ale w istocie były tylko dowodem złego smaku a niezmiernych pretensji księcia jegomości, by go nikt ekscentrycznością nie prześcignął.
Książę Andrzej należał do niezbyt wybitnych osobistości swego czasu, ale jako charakter ciekawą był jego próbą. Natura nie obdarzyła go nadzwyczajnym geniuszem, wyścignięty przez innych członków rodziny talentami i szczęściem, przekonany, że od nich gorszym być nie może, wspinał się całe życie do sławy a przynajmniej do hałasu i ściągnięcia oczu na siebie. Niewiele przez swoich szacowany, książę Andrzej tem mocniej starał się wyjść na pierwszy plan i czemś się odznaczyć... Nie udawało mu się to całe życie, lecz niezrażony, nie ustawał. Nie mogąc inaczej, szedł przynajmniej w ślady braci i krewnych, to czyniąc co oni,