Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W przypadku, gdyby dalszy ciąg czwartego aktu był możebnym, na Georges’a włożono rolę Sewera, którą on dotąd dość nieszczęśliwie oddawał.
Laura śmiała się z niego...
— Na miłość Bożą! pamiętaj pan, że jesteś Rzymianinem, okrytym sławą, zwycięzcą, faworytem Decyusza i najszlachetniejszym z mężów! Bądź waćpan pełen uczucia, ale nie czułostek... staw się dumniej...
Nic to jednak nie pomagało... Sewerus trzymał się w skórze francuzkiego petit-maitre’a.
Na naleganie Bogusławskiego poczęła się próba. Paulina grała już doskonale scenę całą, lecz zakończenie szczególniej. Te wykrzykniki z serca płynące, rzucane ogniście jedne po drugich, krzyżujące się z sobą, wygłosiła Laura z przejęciem się, z namiętnością, z gniewem, który zachwycił wszystkich; nie była aktorką, stała się Pauliną. Bogusławski, któremu z podziwienia wyrazów brakło, przyklęknął w końcu w uniesieniu.
Biednemu Bogusławskiemu nie dostawało jeszcze Feliksa, Albina, Stratoniki, Fabiana... i pomyśleć można było tylko o urywkach... bo nawet nieszczęsny Sewerus o tyle tylko umiał rolę, o ile w niej miłość swą dla Laury-Pauliny mógł okazać.
Kasztelanowa przejęta jak inni uniesieniem dla Laury, rzuciła się z razu, by ją uścisnąć, i wstrzymała się z przypomnieniem, że to był Wawrek Borowiecki...
Wszystko to razem tę nieszczęsnę Laurę bawiło smutnie — śmiała się, chociaż wesołość jej krajała serce jakimś strachem, bo za nią czuć było całe nieznanych uczuć przepaści...
Niezmiernie zaintrygowana tem kasztelanowa, spę-