Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 181.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przy dobrej grze króla oczarowała, a teatr nam stworzyła...
— Musimy poczekać, odezwała się Laura, pragnienie tej zdobyczy jest w powietrzu, a gdy wszyscy czują potrzebę, musi się znaleźć co ją zaspokoi. Wszak potrzeba jest przeczuciem przyjścia tego czego pożąda.
Ksiądz Bohomolec popatrzał na nią...
— Bardzo mistycznie to waćpan pojmujesz, rzekł, lecz potrzeba rzeczywistą być musi... a fantazji ludzkich Opatrzność nie ma obowiązku zaspakajać...
Rozmowa stała się ogólną o tej teatru potrzebie i pożytku, zdania były różne, a to wszystko do upragnionego tłómaczenia nie prowadziło. Zaczęto nalegać na księdza Bohomolca, aby złoto robić próbował.
— W najlepszym razie zrobię ichmościom kawałek tombaku, który choćby dziś świecił, jutro zczerniały na śmiecie rzucicie...
Bogusławski ucałowawszy go, przysiadł się do wyboru sceny, rachując na to, że ją z panem Borowieckim odegra...
Laura miała grać rolę kobiecą.
— A nie będziesz się waszmość wzdragał włożyć spódniczkę i rogówkę? zawołała śmiejąc się gospodyni...
— Nie będzie to rzeczą niepraktykowaną, przerwał Bohomolec; bo u nas na teatrach młodzieży, wszystkie przecie cnoty rodzaju żeńskiego ichmość panowie akademicy z wielkim przedstawiali sukcesem...
Laura się zarumieniła patrząc na Bogusławskiego, nie odpowiedziała nic, milczenie wziąć było można za zgodę.
Szło tylko teraz o to, gdzie się Bogusławski ze swą