Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kroć do Smołochowa jeździła radzić się potajemnie rotmistrza. Z niego wszakże, od czasu ostatniego wypadku i choroby, żadnego nie mogła mieć pożytku... siedział pilnując gorzelni, próbując okowity i caluteńki dzień był pijany... A że razem z żydkiem, który służył za operatora, cebulą i czosnkiem się pożywiał, czyniło go to w pokoju nader nieprzyjemnym gościem, czego nawet do siebie znać nie chciał. Jedyną rozrywką była mu gitara, a na tej teraz brał tylko nieustannie dwa akorda i rwał struny, przypisując im, że nic już poczciwego zagrać nie mógł.
Od Poręby więc nic nie skorzystawszy Dobkowa, rozmyślała sama co lepiej... a czas upływał... Eliasz powrócił wprędce, pilno mu do domu było.. Przywiózł on list od Honorego, oznajmujący, iż nazajutrz wyjeżdża, wszelkich postanawiając środków użyć, ażeby Laurę, jeśli ona w kraju jest jeszcze — wyszukać.
Z uczuciem żałobnem jechał poczciwy chłopiec w tę drogę... Żył on i wychował się wśród stosunków rodziny cale innych, w karności i wyobrażeniach odwiecznych o zawisłości kobiety i jej stanowisku u domowej strzechy. Będąc w Borowcach, postrzegł w Laurze tę na owe czasy niebywałą samowolę i umysł nieugięty, które dla niego, przy innych jej przymiotach, urok może nowy nadawały pięknemu dziewczęciu...
W porównaniu do cichej, potulnej, posłusznej Zosi, która teraz była jego żoną — Laura wydała mu się czemś nieziemskiem, nadludzkiem prawie. Obudzona ku niej miłość z każdego rysu wyzłacała promień aureoli. Za wolą ojca i układami familijnemi idąc, poślubił Zosię przeznaczoną mu, do której od dziecka po bratersku był przywiązany, a Laura pozostała w myśli