Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 111.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogły.. Potrzeba było największą spełnić ofiarę i sprzedać Munię... Ze łzami dziewczę poszło się z nią pożegnać, nie mogło rozstać, zapłakało... i zatykając uszy, aby nie słyszeć jej rżenia, wydało wyrok konieczny... Nie wiedziała kto Munię kupił, zapłacono jej tylko co chciała, i biedne stworzenie poszło nowemu służyć panu.
Babetta nie powiedziała przed nią, że Georges, który dobił się do Warszawy, a tu znalazł plenipotenta hetmana, nastręczył się jako nabywca, i Munię zatrzymał przy sobie.
Drugiego dnia uznojona Lassy już się niezmiernie krzątała po nowem mieszkaniu... porządkowała, gospodarzyła i dawały dowody, iż jej nic nigdy powierzać nie należało. Lecz Laurze było to obojętne.. miała schronienie, kątek.. spokój... starczyło jej tego na dziś. Lassy raz się wśliznąwszy, ani myślała już jej opuścić. Posłannictwo Babetty skończyło się, z czego ona sama rada była, pewna, iż dokonała trudnej sprawy, którejby nikt inny nie podołał.
Nad zamiar jednak długo pozostała w Warszawie, wyjeżdżając dwa razy na dzień i zawsze odkładając powrót do jutra... Laura siedziała prawie ciągle prawie w domu, nie mając ani ochoty, ani ciekawości wychodzić na miasto... Babetta korzystając z bytności przyjaciółki, razem z nią obiegała kochaną stolicę.
W jednej z tych ostatnich wycieczek... spotkały nieszczęśliwego Georges’a...
— Co pan tu robisz jeszcze? fuknęła nań z góry Babetta.. Dla czego nie powracasz? Hetman będzie się gniewał, a wiesz pan, że gniew jego raz obudzony jest niebezpieczny... Jestem przyjaciółką pani St-Ge-