Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 058.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

u ojca... że z domu rodzicielskiego nieszczęśliwy skład okoliczności ujść mnie zmusił. Osoba obca rodzinie naszej, weszła do niej. Nie chciałem się poddać jej i wolałem narazić na dobrowolne wygnanie. Nie wymagaj pan odemnie więcej... przykroby mi było odmówić, a nie mógłbym w wyznaniach pójść dalej.
Hetman zamilkł, kładnąc swą białą rączkę na ramieniu sąsiada.
— Ale ja nic nadto więcej wiedzieć nie chcę, co mi powiesz dobrowolnie mój młody przyjacielu, odezwał się łagodnie. Schroniłeś się tu pod dach gościnny... zostań pod nim, proszę. Mam nawet w tem własny interes. Wychowaniec mój Georges, którego kocham jak syna, nie ma właściwego wiekowi swojemu i wychowaniu towarzysza... proszę cię bądź mu dobrym druhem... i zaszczyć go przyjaźnią swoją. Na ostatek, dodał hetman, jeszcze jedno delikatne pytanie: Uchodząc z domu, mogłeś być zmuszony opuścić go, nie opatrzywszy się w potrzebne do podróży środki... może ci służyć mogę?
— O! dziękuję najserdeczniej panu hetmanowi, uśmiechnął się Dobek, jestem zaopatrzony obficie... aż nadto na niewielkie potrzeby moje...
Rozmawiali tak w przerwach dość długo, a choć Dobka teatr, rzecz dla niego zupełnie nowa, bawił bardzo, nie rozumiał tak dobrze wszystkich gry odcieni, jakich hetman, wielki smakosz i znawca w tym przedmiocie, wyszukiwał i wskazywał, opowiadając o słynnych artystach dramatycznych, których widywał w Paryżu.
W jednej z tych dwóch sztuczek, naśladowanej pono z włoskiego, występowała panna Eliza przebrana po