Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zostawiała nic do życzenia, mankiety z najpiękniejszych brabanckich koronek, pończochy do barwy sukni stosowne, najmniejsze szczegóły zachwycały znawców i znawczynie. Gwiazda Orła Białego przyozdabiała sama jedna frak, chociaż hetman miał też francuzki order Śgo Ducha i należał do zakonu i znaku Śgo Huberta.
Wszedłszy hetman z tym wdziękiem, który towarzyszył najmniejszym jego ruchom, z powagą razem i pewną uroczystością zbliżył się do młodego chłopaka, witając go raz jeszcze. Okiem znawcy popatrzał nań długo z uwielbieniem artysty... Ukochany jego wychowaniec, chevalier Georges wydał mu się przy tym przybyszu pospolitym i prawie brzydkim...
Ale też z pewnością i Dobek musiał z zachwyceniem przypatrywać się hetmanowi, który rozmawiając z nim dobył z kamizelki złotą emaljowaną tabakiereczkę z miniaturą jakąś na wierzchu, aby mu dała zręczność pochwalenia się ze śliczną białą ręką, która w koronkowej swej spódniczce jak cacko wyglądała... Z jakim wdziękiem dobył szczyptę tabaczki hetman i poniósł ją do nosa, każdy palec ukazując oddzielnie wygięty z naturalnością i gracją wyszukaną razem, tego opisać niepodobna. Wielki ten mąż i w tem nawet był wielkim artystą...
— Młody przyjacielu, odezwał się głosem muzykalnym i rytmicznym: soyez le bienvenu! proszę o to tylko, byś się uważał jak w domu i dozwolił mi spełniać każde swe żądanie. Będę szczęśliwym... jeżeli w mym domu znajdziesz spoczynek i odetchnienie!!
To mówiąc nogę jedną cofnął w tył jak tancerz, który ma podskoczyć naprzód... uśmiechnął się i całą postacią zwinął ku muzyce, okazując gibkość i zręczność