Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 033.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



II.


Nim się nowy gość ukazał na pokojach, w całym już dworze wiedziano o nim. Hetman niezmiernie uradowany tem, iż żywą awanturę jakąś na gościńcu pochwycił, osobę tajemniczą... młodzieńca tak pięknego jeszcze i dystyngowanej powierzchowności, odgadywał już naprzód co go w świat pchnąć mogło, tworzył sobie z tego dramat cały. Georges zachwycony nim, opowiadał też o nieznajomym Dobku, w którego nazwisko nie wierzono, jako o prawdziwie cudownej postaci, której wdzięk dawał się domyślać pochodzenia nader arystokratycznego i wychowania znakomitego... Dorozumiewano się w nim ukrytego kogoś z najpierwszych rodzin kraju...
Nic nie mogło dorównać gorączkowemu zajęciu tą zagadką samego hetmana; pragnął on przed nieznajomym wystąpić co się zowie i przyjąć go z całą gościnnością, na jaką się mógł zdobyć.
Po przechadzce powróciwszy przywołał do siebie Pobożanina.
Cher ami! wiesz co mi się trafiło? zapytał.
— Słyszałem już...
— Wystaw sobie, na gościńcu, na drodze, koło Castel-bianco... trafiliśmy na jakiegoś nadzwyczaj, ale to ci powiadam, nadzwyczaj dystyngowanego młodzieńca,