Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 021.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

środki obudzające, wypoczynki.... wszystko to z umiejętną było obmyślane rachubą... i nikt też panu Jolemu, sławy wielkiego mistrza nie zaprzeczał. W sosach celował.
Jeżeli okoliczności przedsejmikowe wymagały, ażeby stół zastosowany do barbarzyńskich podniebień, wrócił do tradycyjnych mocnych przypraw, kapust, kiełbas, bigosów, flaków i barszczu, pan Joli nie zmazał rąk nigdy zajmując się nim, i otrząsając pył z nóg wychodził ze sprofanowanej kuchni, oddając ją w zarząd niejakiemu Pampolińskiemu, który na to tylko był trzymany, aby dla szlachty gotował. Zwykła kuchnia hetmana, do której on wielką przywiązywał wagę, słynęła wykończeniem swem i delikatnością... Sprowadzano niektóre niezbędne materjały z za granicy kurjerami, jeśli przedmiot mógł uledz zepsuciu.
Obiad trwał zwykle dwie a nawet więcej godzin, gdyż hetman pośpiechu nie cierpiał i lubił czuć a wiedzieć co je... Niekiedy zachodził spór między nim a panem Jolim, który przychodził się tłómaczyć; zawiązywała się dyskussja kulinarna, i hetman z wielką pociechą swą, uznawał zawsze Jolego zwycięzcą. C’est un homme rare, powiadał o nim. Joli brał pięćdziesiąt dukatów miesięcznie, oprócz prezentów; ale takiego artysty dość drogo nie można było opłacić.
Po obiedzie, czarnej kawie, wypoczynku, ku wieczorowi, zawsze grywała muzyka pod dyrekcją Ciprianiego... niekiedy hetman wirtuozował na flecie i wzbudzał entuzjazm nadzwyczajny. Miał też solistę skrzypka, a niekiedy jedna z pań należących do teatru mniejszą jaką aryjkę odśpiewała. W inne dni koncerta zastępował teatr, trwający do wieczerzy...