Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Macocha tom drugi 013.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewieścio i nie po hetmańsku wyglądał; on się chlubił tem szczególniej, że w pośrodku Paryża brano go za Francuza czystej krwi i za dworaka.
Rączki niezwykłej białości, pulchne, tylko przed słynnemi z piękności rękami Stanisława-Augusta ustępowały. Gdy na flecie grał, wdzięk z jakim piąty palec odstawiał zaokrąglony... jednał mu serca wszystkich... Noga pana hetmana była skulpturalnie doskonała, a zakończenie jej, stopa oznaczała, małością i wypukłością na podbiciu, szlachetną starą krew, z której pochodził.
Trzeba go było widzieć, gdy się przechadzał, gdy ze złotej tabakiereczki odrobinę tabaczki czerpał końcem paluszków, gdy siedział w krześle z ręką za żabot i kamizelką założoną z układnością i wdziękiem niezrównanym, na ostatek gdy tańcował menueta. W menuecie był tryumf jego... Uczył się w Paryżu i u najlepszych mistrzów...
W rzeczach też dotyczących sztuki w ogóle był znawcą pierwszego rzędu... Sam się zajmując muzyką, a nawet będąc kompozytorem, sądził o muzycznych utworach bez apellacji; a że był we Włoszech, widział wszystkie muzea i kochał się w rzeźbach, kameach a obrazach, których miał bardzo piękne zbiory; gdy przyszło wyrokować o sprowadzonym z Włoch posągu, o nowo występującym artyście, hetmana zdanie ważyło na szali za wiele innych... W teatrze panował... bo teatr namiętnie lubił i miał go u siebie, równie jak doborną a małą wprawdzie, ale doskonałą kapellę.
Dowcipny, smakował nadewszystko w towarzystwie ludzi słynących z dowcipu, jak dwaj książęta de Ligne, a do charakteru jego najlepiej pono przypadali Fran-