Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 260.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieśmiertelny. My możemy paść wszyscy: on – nigdy.
— Amen — szepnął podskarbi.
— Kto przywiózł wam te wieści?
Merheim przystąpił bliżéj i mówić zaczął pocichu. Czoło Mistrza sposępniało, nie rzekł słowa; z pewnym wstrętem słuchał tajemniczego opowiadania, które mu widocznie było przykrém. Merheim mówił z zapałem: on przyjmował to zimno.
— To nie są moje sprawy — zakończył — jam wódz, jam żołnierz, nie znam innego nic. Idę, walczę, a Bóg uczyni ze mną co zechce. Dla mnie rozstrzyga oręż.
— Nie zawsze — szepnął Merheim — czasem ziarnko piasku...
— A zawsze... wola Boska — rzekł Ulryk. — Natychmiast obóz zwijać każę, dziś jeszcze idziemy przeciwko nim; daléj pożogą i zniszczeniem posuwać się im nie damy. Staniemy murem... bitwa rozstrzygnie!!
Ulryk mówić dłużéj nie chciał, chociaż Merheim zdawał się pragnąć rozmowy; wyszedł do drzwi namiotu, aby przywołać dowódzców, pilno mu już było iść.
Stał uchyliwszy zasłonę, gdy Schwelborn