Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 258.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łóżeczko, stół, dzbanek, misa, a z okna widok na obóz krzyżacki, który gwarnym być poczynał.
Ofka rozdziewała się co żywiéj i padła na posłanie. Gertruda popatrzyła, zamknęła ją na klucz i odeszła.
Merheim śpieszył do namiotu W. Mistrza, który tylko co wdziawszy suknie, łańcuch i wszystkie oznaki swojego dostojeństwa, zbierał się radę zwoływać. U namiotu stał ten sam Korbacz nieszczęsny, oparty na długim kiju i z twarzą bardzo posępną.
Po podskarbim Ulryk domyślił się złéj wieści, a że tylko co jakąś niedobrą odebrał, wstrząsł się i stanął postrzegłszy go, czekając już na to, co przeczuwał.
— Co niesiecie? złe? nieprawdaż? — odezwał się głosem pełnym dumy i ironii.
— Jeszcze niéma nic tak złego, ażeby mistrz Zakonu miał prawo narzekać. To, co się stało, musi być bodźcem tylko... Gilgenburg wzięty i spalony.
Mistrz zdawał się nie czuć doniosłości nowiny, lub jéj nie rozumiéć: stał nie dając znaku po sobie.
— Mów daléj — rzekł.