Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 234.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

du... Wojsko wypoczęte ruszyło raźnie, wedle wskazówek Trojana ku miasteczku i zamkowi Dąbrownu.
Dzień był niesłychanie skwarny i widocznie zbierało się na burzę, którą wszyscy prorokowali; ku północy leżały ciężkie nieruchome chmury po nad lasami: najmniejszy wietrzyk powietrza nie chłodził. Przyszło wojsku wlec się w spiekotę, szczęściem niezbyt długo, gdyż przed wieczorem pokazała się równina, a wśród niéj ogromne jezioro dąbrowskie, wśród którego sterczały na kępie wzniesione wysoko muru zamku, opasanego dokoła kurtynami, na których wieżyce i rondele gdzie niegdzie rozstawione były, jakby na straży. Zdala już widziéć było można mnogi lud, który na blanki wybiegał i roił się na bramach, po grzbietach murów. Zamek wyglądał silny i poważny, jakby urągał sobie z potęgi, która przeciwko niemu kroczyła. Nie było wcale zamiarem króla ani wodzów zamek ów zdobywać, aby w pobliżu będącemu nieprzyjacielowi nie dać hasła do napaści i nie narażać się na wycieczkę z jednéj, a nacisk z drugiéj strony, o pół mili więc za Dąbrownem rozłożył się obóz u jeziora.
Stało się jednak, czego nikt w świecie przewidziéć nie mógł. Jak skoro rycerstwo zaczęło