Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do drzwi i wchodził, tak, że się tłok stał wielki dokoła. Chciano się dowiedziéć coś o wojsku i o królu, o których ks. Jan tyle wiedział co i oni. Zamilkł więc, dopókiby nie rozeszło się zbiegowisko i nie pozostał sam z podskarbim. Dano mu się nawet posilić trochę, aby mógł lepiéj opowiedziéć o sobie i swych przygodach.
Nie było co taić, począł więc od spotkania z Jagiełłą i wojskami. Merheim nie miał czasu dopytywać o liczbę i siłę.
— Siostrzenica moja — rzekł — córka Barbary Noskowéj, dziecko szalone. Po przejściu wojsk w nocy, z jednym sługą znikła. Matka jest w rozpaczy, domyśla się, że stawiąc życie, poszła przebrana szpiegować w obozie.
Podskarbi zdziwiony przyskoczył do księdza.
— Możeż to być!
Jedno spojrzenie dowiodło mu, iż ksiądz Jan kłamać nie mógł.
— Tak, to zawsze była dziwna i samowolna natura, dziecko niepohamowane, gotowa była to uczynić.
— I pójść na zgubę oczywistą! — dodał ks. Jan.
Merheim nie zdawał się podzielać tego zdania. To poświęcenie dla Zakonu cieszyło go.