Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 200.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Namiot, około którego stojące straże, nikogo obcego nie wpuszczały, napełniał się coraz przybywającymi na radę zakonnikami. Wszyscy komturowie dowodzący oddziałami, byli przytomni.
Ulryk zagaił radę.
— Posłowie króla Zygmunta do pokoju nas skłaniają — rzekł — straszą nas Jagiełły potęgą, przesadnie malują to wojsko złożone z niesfornego ludu. Prawda, że tłuszcza ta zalega przestrzeń wielką, lecz nie wiemyż ich uzbrojenia i siły?
Wtém Lichtenstein W. komtur przerwał:
— Wieziemy z sobą relikwie jerozolimskie — rzekł — one za sto tysięcy ludu starczą, z niemi niezwyciężonymi jesteśmy. Pierzchnie ta ciżba i padnie, a naszém będzie staraniem, aby ich noga nie uszła do domu, aby nie było komu zanieść wieści o klęsce! Dość tych rokowań o pokój!
— Dość — zawołał Schwelborn.
— Naród dziki, barbarzyńce, nie znają umiejętności walczenia — rzekł komtur Głuchowski — co tu liczba znaczy? Działa nasze, relikwie nasze, broń nasza, przyjaciele... umiejętność wojenna: wszystko nam taką wyższość daje nad nimi, iż gdybyśmy w stu na tysiąc mieli walczyć, obawy miéć się nie godzi. Byłoby to zwątpić o Bogu,