Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gersdorfa i przeprowadzając go ku namiotom. — Z pozwoleniem Miłości Waszéj, do kogoż to we mnie widzicie podobieństwo?
Gersdorf się rozśmiał.
— Nie mogę wam tego powiedziéć, bobyście się młody rycerzu, pogniewali na mnie.
Gersdorf był człek chytry i przebiegły, z oczów mu to patrzało; udawał towarzysza obojętnego panów węgierskich, a oczyma chciwie na wsze strony rzucał, więc téż rad był może, iż chętnego młokosa złapał, aby z niego co wyciągnąć.
Chłopak równie zdawał się z tego zadowolniony, jak to u młodzieży nie nowina, byle świeżą zabrać znajomość.
Rozmawiając odeszli nieco od stojących kup, co się ciekawie przypatrywały wjazdowi posłów.
— W. Miłość, panie Gersdorf — rzekł żwawo chłopiec, gdy dosłyszanemi już być nie mogli.
— A zkąd o mém nazwisku wiecie? — spytał zdumiony Szlązak.
Teodor się uśmiechnął figlarnie.
— Gdzieś tu w tłumie mi ktoś je powiedział, W. Miłość ciekawi pewnie jesteście naszéj potęgi. Jak mrowia nas tu. Wszakci do króla nie pójdziecie, chodźcież za mną.
— Dokąd? — zapytał Szlązak.