Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 149.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Trwożę się — rzekła mu — nie można przed ludźmi pokazywać obawy, aby im serca nie odejmować, ale w mojém jest przerażenie wielkie. Zewsząd dochodziły nas do Płocka wiadomości o przygotowaniach Zakonu nadzwyczajnych. Nigdy tyle nie wysypali złota, nigdy tylu nie sprowadzili ludzi, tylu nie rozesłali szpiegów i posłów. Mają wszystko i wszystkich za sobą.
Jagiełło słuchając westchnął.
— Wiem o tém — dodał — i nie mniéj od was się trwożę, ale ludowi memu własnéj obawy wszczepiać nie chcę. Cóż począć? Panowie się na pokój nie godzą, Krzyżacy sami go nie chcą.
— Owszem oni go pragną — odezwała się księżna, dobywając papier z pieczęcią z za sukni i oglądając się wkoło. W. Mistrz pisze do mnie.... nie chce przelewu krwi chrześciańskiéj.
Oczyma prawie przerażonemi spojrzał król na list i cofnął się.
— Kto go przyniósł? — spytał.
Księżna pomilczała nieco, wahała się powiedzieć prawdy, a kłamać nie chciała.
— Ksiądz nic o tém nie wié — rzekła cicho, — kobiety te sekretnie mi go oddały.
Widać było, że król się wahał, chcąc list zabrać i tknąć się go obawiając; obrócił oczy, zdala