Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakie kobiety? — spytał król.
— Te, o które Witold pytał, a wy na nią patrzaliście, bo dziwnie piękną jest.
— Cóż mówią? co mówią? — poczęli król i Witold.
— Któż wié, czy one co wiedzą i czy nie rośnie im w oczach potęga Zakonu? — mówiła księżna. — Przygotowania wielkie i straszne być mają, jakby nie na wyprawę szli, ale na zawojowanie krajów naszych. Z zagranicy, z Niemiec, z Anglii, płyną goście niepoliczeni z orszakami łuczników, kuszników, rycerzy. Ściągają działa, kule, prochy. Najemny żołnierz z nad Renu, ze wszystkich ziem niemieckich, z Czech i Morawy nieustannie przybywa.
— Czechów i Morawian i my mamy dosyć — odparł król — dwom Bogom służą.
— Byle obu nie zdradzili — wtrącił Witold — boję się najemników, co się na cudzéj ziemi, za cudzą sprawę dla chleba biją: zły to żołnierz.
— Mówcie — rzekł Jagiełło — co więcéj? Gotowi oni tam?
— Wszystko w poruszeniu: na zamkach, po grodach, w powiatach, osadzają załogi knechtami, mało co zostawując rycerzy: co żyje ciągnie ku